piątek, 13 listopada 2015

#sklerotycznie.

- Witaj, Gnomie.
- Cześć....*pauza spowodowana niepamięcią*


Nie jest to nowością, że mam coś nie tak z głową. Pośród tych wszystkich umysłowych uszczerbków i wad, których mój mózg jest wręcz skarbnicą , mogę z kwaśną miną wyróżnić jedną. Mianowicie moje notoryczne zapominalstwo. O, chociażby sprawa dzisiejszego postu. Wiecie, chciałem, by ten wpis był przemyślany od początku do końca, pełen ułożonych wcześniej mądrych i poruszających głębiny i pagórki słów, ale połowy już zapomniałem... Ygh, najwidoczniej zapomniałem też być zabawny. 


Z moją potencjalną schizofrenią nie ma żartów *powiedział żartobliwym tonem*. Najczęściej polega to na tym, że coś tam wyleci z głowy. coś tam szumi i pomrukuje, ale za Chiny nie można sobie tego przypomnieć (całkiem nieprzyjemne uczucie, intensywna praca mózgu, który oczywiście nie lubi się przemęczać). To zdarza się wszystkim, fakt. Ale coś jest na rzeczy, kiedy zapominasz imienia swojego rozmówcy... którego znasz od dobrych kilku miesięcy, tak nie-nawiasem mówiąc. 

Jako że dzisiaj wybieram się do swoich rodziców i pozostawiam mieszkanie opustoszałe, wypadałoby zamknąć dom, uszczelnić okna i zająć się tym podobnymi sprawkami (wiecie, nie zostawiać zapalonego palnika w kuchni albo  świec na parapecie). Pewne rzeczy robimy bardzo podświadomie, nie zwracając na to uwagi. No bo kto by rozprawiał nad tym, czy światło w łazience jest zgaszone, czy może jednak nie. Well.... jak się okazuje - ja. 

Bombardowanie rozpoczęło się już po wejściu do autobusu. Na początku musiałem zmierzyć się z zagadką zamkniętych (albo i nie) drzwi, to jednak wywołało lawinę kolejnych wątpliwości i niepokojów. Panicznie próbowałem uchwycić wspomnienia, które uspokoiłyby mój zaaferowany umysł - siebie pobrzdąkującego kluczami po zakluczeniu mieszkania, kichającego podczas przymykania okien, jednak za nic nie mogłem przywołać tych obrazów. A kiedy już niechętnie odhaczyłem mącące mój wewnętrzny spokój zagwozdki, w głowie pojawiły się kolejne alarmujące komunikaty - lodówka zamknięta? Na pewno? *i tutaj pojawia się wizja psującej się spożywki*.

Życie z takim ciągłym zamętem w głowie nie należy do najłatwiejszych. To zatrzymuje i najzwyczajniej w świecie powoduje potworny stres. Dlatego też najprostszym lekarstwem na niepamięć jest prowadzenie zwykłej listy sprawunków i "ptaszkowanie" punktów tej listy - namacalny dowód, że to nie my wariujemy, tylko nasz mózg to kawał drania. 

Gnom.

P.S. Pewien pan siedzący za mną pachnie zabójczym połączeniem gotowanych ziemniaków i brudnych skarpet. #regio-vanitas. 

4 komentarze:

  1. j często się zastanawiam, czy na pewno odłączyłam żelazko. często prasuję coś rano, przed wyjściem, jeszcze zaspana, i trudno mi potem sobie przywołac moment wyciagania wtyczki z gniazdka. także doskonale rozumiem ;P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czasem mam wrażenie, że siedzi w nas jakaś druga osoba, która naprawdę kocha uprzykrzać nam życie i rozsiewać ferment :)

      Usuń
  2. Dziękuję za komentarz u mnie!
    I dzień dobry, tak swoją drogą. :D. Albo raczej dobry wieczór... No, nieważne. Powiem ci, że ja też mam dosyć poważne problemy z pamięcią. Nie chodzi jednak o coś w stylu: "ojej, czy aby na pewno zamknęłam mieszkanie?", tylko zdarza mi się, że prowadzę z kimś rozmowę i zapominam jej tematu, nie wiem, co chcę powiedzieć, zapominam słów... i to nie w takim kontekście, że TAK, MAM TO NA KOŃCU JĘZYKA, tylko faktycznie żywcem zapominam co chcę powiedzieć. To dla takiego przykładu, oczywiście. Zapominam też poszczególnych wydarzeń z mojego życia. Czasem mnie to przeraża... czuję wtedy - namacalnie - jak myśli uchodzą mi z głowy i znikają sobie gdzieś bezpowrotnie... Coś strasznego.

    Swoją drogą.. nie pomyliła ci się schizofrenia ze sklerozą?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ups, faktycznie, popełniłem medyczne faux pas (i odpisuję po stu godzinach na komć, oj nie tak mnie rodzice wychowali), faktycznie chodziło mi o sklerozę, ale mój podstępny mózg dokonał... eee.... konspiracji. Jery, uciekające słówka to prawdziwe utrapienie.
      Rozumiem też, o czym dokładnie piszesz - co prawda nie wspomniałem o tym rodzaju zapominania w poście, ale uciekające, rozpadające się wspomnienia to coś prawdziwie przerażającego.

      Pozdrawiam.

      Usuń